Ad Absurdum (
ad00absurdum) wrote2013-09-22 06:06 pm
![[personal profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
Tea adventures
English version will follow in a few days.
Tak jak obiecałem, dzisiaj pierwsze sprawozdanie z herbacianych degustacji. Po pierwsze, sklep Czajnikowy okazał się bardzo porządny. Zamówienie składane było w niedzielę, przesyłka dotarła w piątek - czas niezły jak na polskie warunki. Trochę przeszkadza w sklepie brak możliwości płacenia kartą, ale poza tym jest OK.
Herbaty zapakowane profesjonalnie - w mocne, papierowe torebki wyściełane folią i ze szczelnym zamknięciem (nie wiem jak się to nazywa - takie plastikowe zamknięcie w kształcie linii na całej długości). Zamówiłem dwie herbaty i dodatkowo dostałem gratis próbkę trzeciej w związku z czym Czajnikowy dostaje na dzień dobry ocenę 10/10 :)
Co do meritum, czyli samej herbaty. Na początek poszła Kokeicha.

Opis z E-herbata bo zanim się zabrałem do tego posta to w Czajnikowym już tej herbaty nie było tudzież nie było opisu.
Kokeichę zaparzać najlepiej wodą o temperaturze 80-85 stopni bo przy chłodniejszej napar nie wychodzi zbyt aromatyczny. Sypiemy łyżeczkę na standardową filiżankę. Ja normalnie używam kubka ok. 0.3 litra więc trzeba było trochę poeksperymentować z ilością. Jak ktoś też pije z takiego, to należy wsypać kopiastą łyżeczkę i jeszcze pół.
Zaparzamy ok. 2-3 min.
Ponieważ igiełki tej herbaty się rozpuszczają, napar jest mętny, a nie czysty jak przy zwykłych liściach, ale o przyjemnym zielonym kolorze. Zapach standardowy dla herbat zielonych czyli trochę rybny. Kokeichę można zaparzać kilkukrotnie, podobno aż do całkowitego rozpuszczenia się igiełek. Ja nie mam tyle cierpliwości więc zaparzyłem tylko trzy razy. Po tych trzech razach nie widać było żeby herbaty w jakiś znaczący sposób ubyło.
Przy pierwszym parzeniu smak, nazwijmy to, herbaciany jest najbardziej wyczuwalny. Jest on dosyć wyrazisty, ale przyjemny. Drugie parzenie (3 min.) wydobywa na dodatek smak ryżowy - bardzo ciekawe połączenie. Przy trzecim parzeniu (4 min.) smak nie zmienia się znacząco: ryżowego jest trochę mniej, ale dochodzi smak lekko słodkawy, może odrobinę ziołowy. Sam napar po tym parzeniu jest bardziej przejrzysty od poprzednich i ma nieco jaśniejszy kolor.
Ciekawa rzecz: jak się zaleje tę herbatę, to igiełki nie unoszą się tylko zostają na dnie np. sitka. Pożyteczna sprawa bo przy drugim albo trzecim parzeniu można herbatę wrzucić bezpośrednio do kubka i zostawić aż się wypije. Nie polecam tego z pierwszym parzeniem bo napar wyjdzie cierpki i ostry.
Ogólnie - warto spróbować.
Tak jak obiecałem, dzisiaj pierwsze sprawozdanie z herbacianych degustacji. Po pierwsze, sklep Czajnikowy okazał się bardzo porządny. Zamówienie składane było w niedzielę, przesyłka dotarła w piątek - czas niezły jak na polskie warunki. Trochę przeszkadza w sklepie brak możliwości płacenia kartą, ale poza tym jest OK.
Herbaty zapakowane profesjonalnie - w mocne, papierowe torebki wyściełane folią i ze szczelnym zamknięciem (nie wiem jak się to nazywa - takie plastikowe zamknięcie w kształcie linii na całej długości). Zamówiłem dwie herbaty i dodatkowo dostałem gratis próbkę trzeciej w związku z czym Czajnikowy dostaje na dzień dobry ocenę 10/10 :)
Co do meritum, czyli samej herbaty. Na początek poszła Kokeicha.

Opis z E-herbata bo zanim się zabrałem do tego posta to w Czajnikowym już tej herbaty nie było tudzież nie było opisu.
Kokeicha to zielona herbata japońska. Nie jest to typowy susz herbaciany, nie są to też listki ani pąki. Jest to sproszkowana herbata sporządzana z liści ścieranych na proszek, mieszanych z wodą i sproszkowanym ryżem, a następnie przeciskanych przez specjalne formy, suszonych i w końcu ciętych na kształt sosnowych igiełek. Należy więc do rodziny herbat "prasowanych".
Kokeichę zaparzać najlepiej wodą o temperaturze 80-85 stopni bo przy chłodniejszej napar nie wychodzi zbyt aromatyczny. Sypiemy łyżeczkę na standardową filiżankę. Ja normalnie używam kubka ok. 0.3 litra więc trzeba było trochę poeksperymentować z ilością. Jak ktoś też pije z takiego, to należy wsypać kopiastą łyżeczkę i jeszcze pół.
Zaparzamy ok. 2-3 min.
Ponieważ igiełki tej herbaty się rozpuszczają, napar jest mętny, a nie czysty jak przy zwykłych liściach, ale o przyjemnym zielonym kolorze. Zapach standardowy dla herbat zielonych czyli trochę rybny. Kokeichę można zaparzać kilkukrotnie, podobno aż do całkowitego rozpuszczenia się igiełek. Ja nie mam tyle cierpliwości więc zaparzyłem tylko trzy razy. Po tych trzech razach nie widać było żeby herbaty w jakiś znaczący sposób ubyło.
Przy pierwszym parzeniu smak, nazwijmy to, herbaciany jest najbardziej wyczuwalny. Jest on dosyć wyrazisty, ale przyjemny. Drugie parzenie (3 min.) wydobywa na dodatek smak ryżowy - bardzo ciekawe połączenie. Przy trzecim parzeniu (4 min.) smak nie zmienia się znacząco: ryżowego jest trochę mniej, ale dochodzi smak lekko słodkawy, może odrobinę ziołowy. Sam napar po tym parzeniu jest bardziej przejrzysty od poprzednich i ma nieco jaśniejszy kolor.
Ciekawa rzecz: jak się zaleje tę herbatę, to igiełki nie unoszą się tylko zostają na dnie np. sitka. Pożyteczna sprawa bo przy drugim albo trzecim parzeniu można herbatę wrzucić bezpośrednio do kubka i zostawić aż się wypije. Nie polecam tego z pierwszym parzeniem bo napar wyjdzie cierpki i ostry.
Ogólnie - warto spróbować.